poprostu ja ;)

środa, 22 sierpnia 2007

... :D...:/

Hmn... Tyle rzeczy sie działo, a nie wiem co napisać:) Zacznę może od tej gorszej strony:
Po pierwsze od tego roku szkolnego zaczynam coraz bardziej przejmować sie swoim wyglądem i wpadam w kompleksy. Po drugie wszystko jest chyba, może, nie jestem pewna. Na nic nigdy nie mogę się zdecydować. W końcu skończę jak ten osioł z bajki Aleksandra Fredro.
Po trzecie zrywam z panem Adamem i tą całą jego stajnią i gwiazdkami. Nie jestem pewna czy powinnam umieszczeć ten punkt w moich porażkach, bo nareszcie uwolnię się od tego, przez co miałam zawsze największe zmartwienia i kłopoty. Z drugiej strony przeżyłam tam tyle samo szczęśliwych chwil, co smutnych i będzie mi koszmarnie żal opuszczać to miejsce. Zwłaszcza jeśli pomyślę, że kiedyś wiązałam z tym połowę mojego życia...
Po czwarte przez niektóre wydarzenia, które miały miejsce podczas tego roku szkolnego zniecheciłam sie do miłości. Ale to już mi przestało ciążyć. Po piąte przestaję być sobą.Hym... Może wcale nie przestaję byc sobą tylko nie podoba mi się bardziej dorosła JA. Przestaję być dzieckiem! To ma dużo plusów, ale zdecydowanie wiecej minusów:
1.Wieczny pośpiech,
2.Zaczynam rozumieć rzeczy, których nie chciałabym rozumieć nigdy,
3.Ważę słowa,
4. Jestem coraz bardziej niesmiała i coraz częściej piekę raka,
5.Małe jest piękne!
6.Im jestem starsza tym świat i jego cuda sprawiają mi mniejszą radość,
7. Wszystkim sie przejmuję,
8.Malkontenctwo...!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:(:(:(:(:(:(
No i ta "lepsza strona".
Kończą się wakacje i wreszcie zobaczę te moje ukochane świrusy !!! Jakże ja się za Nimi stęskniłam! I za chodzeniem do Nelly, do galerii, na pola i na poszukiwanie Kuby i po lody! :D No i nigdy nie zapomnę, kiedy wracałyśmy ze szkoły do mnie do domu z Nelly i Zuzą; autobusem. :) Kocham sie spóźniać, jezeli mam się spóźniać z Wami :) Nie wiem jak bez Was przeżyłam te trzy tygodnie we Francji! Chyba tylko dlatego, że miałam tuż pod nosem konie :P
Do dobrych rzeczy jeszcze należy to, że wreszcie muszę częśc swojego czasu spędzać w mieście i w końcu trochę się usamodzielniłam. No i to, że do września, października,
może zacznę ćwiczyć to upragnione ujeżdżenie i coś wreszcie osiągnę. I zrobiłam porządek na półkach z książkami i w szafie. I wszedł mi w język francuski po tym pobycie we Francji - cały rok szkolny francuskiego z głowy:). I Maks mądrzeje!
W sumie to w cale nie jest tak źle :). Nawet biorąc pod uwagę to, że notorycznie i coraz bardziej się spóźniam :)
Trzeba tylko starać się, żeby kolejne lata były coraz lepsze:)
Idę pożegnać sie z łazienką i karaluchy pod poduchy |)